niedziela, 21 lipca 2013

We're going to Kreta(Crete)

Tak jak pisałam w moim pierwszym poście na tym blogu, będę pisała o podróżach. Tych małych i tych dużych..
Jutro kolejna z nich. Tym razem jedziemy z Małym na pierwszy, wspólny urlop.
Postanowiliśmy lecieć na Kretę, aczkolwiek nie wiem czy to dobry pomysł o tej porze roku...jutro się okaże.
 
Lecimy z Wrocławia do Chanii a tam na miejscu ma czekać na nas auto(najtańsze jakie udało się znaleźć:)) a później pojedziemy do wynajętego domu. Lecimy z Gosią i Jej dzieciakami, oraz znajomą Gosi.
Ciekawe jak Borys zniesie lot, jak będzie się zachowywał( właśnie zaczął mu się wyżynać kolejny ząb więc zobaczymy czy będzie marudny). Ja do tego jestem chora, już kolejny raz w tym roku. Ale i tak mam przeczucie, ze będzie to fajny wyjazd. Po raz pierwszy na wyspy greckie. Eh już nie mogę się doczekać.
CDN....

piątek, 12 lipca 2013

Podróż słuzbowa do Berlina?- czemu nie..

Nie miałam zdania na temat Berlina. Nie było co prawda to miejsce, które zapisałam na liście "must see" aczkolwiek nie myślałam o nim negatywnie.
 
Ucieszyłam się jednak   gdy    okazało się, ze będę odpowiedzialna za projekt  niemiecki, więc zagraniczne podróże służbowe będą zdarzały się coraz częściej, zwłaszcza do Berlina.
 
Wsiadłam wiec zadowolona na pokład samolotu, sprawdzając przy okazji jak mają się loty na trasie Kraków Balice- Berlin Tegel, liniami AirBerlin. Mają się całkiem, całkiem. Maleńkie śniadanie jako, ze pora lotu była nieludzka( kto lata o 6.00 rano w celach służbowych?:)), kawa i sok pomarańczowy. Hmmm, zapowiada się niezły wyjazd.
 
Na miejscu odbieram wynajęte auto, w HERTzu i ruszam pozałatwiać służbowe tematy. A wieczorem? wieczorem zamierzam zrobić tour po Berlinie i w końcu wyrobić sobie na jego temat swoje zdanie..
 
Po kilku godzinach spotkań biznesowych, udaję się do hotelu którego nie będę polecać. Jedynym jego atutem jest bliskość centrum. Mogę spokojnie udać się do jednej z niemieckim, małych knajpek na piechotę. Jakże duże jest moje zdziwienie kiedy nie mogę znaleźć stolika!! w środę o 19 wszystko zajęte?i to przez ludzi w wieku około40-50 lat:)i to jest to co bardzo mi się podoba. Ludzie zadowoleni, w towarzystwie znajomych, delektujący się niemieckimi trunkami ze świetnym jedzeniem. Oni żyją, oni naprawdę żyją i w nimczym nie przypominają Niemców o których opowiadamy w Polsce.
Po kolacji udaję się na zwiedzanie okolicy. Knajpki, parki, raczej unikam zabytków, bo te zostawiam sobie na następny raz. W końcu  będę tu za dwa tygodnie kolejny raz.

Bieszczady, ach te Bieszczady...

  Mimo,   iż podróżowałam  do wielu miejsc, głównie były to wycieczki zagraniczne...tak jakby w Polsce brakowało miejsc pięknych i niepowtarzalnych.
Dlatego postanowiłam to zmienić i odkryć góry o których tyle słyszałam a nie miałam okazji by bliżej je poznać- Bieszczady. Góry dzikie, niezrażone jak do tej pory zbytnią cywilizacją, z dziką przyrodą i jeszcze "dzikszymi" zwierzętami.
Jako, że pojechał z nami Borys, mój 10-cio miesięczny syn, wyprawa odbyła się jak Pan Bóg przykazał czyli mieliśmy zarezerwowany nocleg i zapewnione wyżywienie.
Wybraliśmy miejscowość Smolnik , gospodarstwo agroturystyczne Wilcza Jama www.wilczajama.pl
 
Miejscówka idealna na wypady, domki dwurodzinne, w klimacie faktycznie bieszczadzkim, świetne jedzenie na miejscu w knajpie należącej do właścicieli- prowadzi to rodzina z Pomorza, ale jakże czuje miejscowe zwyczaje i kuchnię. To tu jadła najlepszą jak do tej pory dziczyznę, w naprawę przystępnych cenach, oczywiście jak na dziczyznę:)
Spędziliśmy tu 4 dni, weekend czerwcowy.
Przez dwa dni pochodziliśmy po okolicznych , delektując się przyrodą, pogodą, rodzinnym towarzystwem i świadomością dziczy w której dane nam było spędzić trochę czasu. Nie pamiętam kiedy tak mentalnie odpoczęłam i się wyciszyłam. Trudności dostępem do sieci komórkowych, brak telewizora- to wszystko sprzyjało refleksji i odpoczynkowi.
 
Cudowne miejsce te Bieszczady, polecam w każdym calu. A przy każdej możliwej okazji będę tu wracała, aby nabrać dystansu, wyciszyć  się i poczuć się znowu beztrosko....